wtorek, 12 maja 2009

Średniowieczne opowiastki

scenariusz Irena Bujak
W karczmie, przy stole siedzą strudzeni wędrowcy. Jako podkład muzyczny wykorzystałam ścieżkę dźwiękową Wiedźmina

Narrator:

Dość dawno temu, pewnej niedzieli,
Garstka pielgrzymów wprost z Compostelli,
Strudzona marszem do dom wracała,
W przydrożnej karczmie się zatrzymała,
By tam wieczerzę spożyć ubogą
Oraz odpocząć przed dalszą drogą.
Tam wokół ognia kręgiem usiedli,
Coś tam popili, coś tam pojedli.
Z nóg obolałych sandały zdjęli,
O różnych dziwach mówić zaczęli.
O różnych przecież słyszeli cudach.
Zaczął najstarszy, co zwał się Dudą:


Duda: (trzyma w ręku kukłę smoka)

W dziwnej krainie zwanej Francyją,
Taka przedziwna żyje bestyja,
Która się zowie smokiem Walentym.
Ani on groźny, ani zawzięty.
Żywi się słomą i jabłecznikiem
I zagorzałym jest ogrodnikiem.
Wokół jaskini wciąż słychać ryki.
Tak smok Walenty płoszy szkodniki
Co się zalęgły w marchwi i porze.
Teraz tam każdy, kto tylko może,
Z pomocą trąbki, z pomocą dzwonka
Przyzywa smoka gdy w polu stonka.
Taka nauka płynie z wysoka:
Jak cię coś gryzie to wołaj smoka.

Narrator

Cóż to za dama do ognia się zbliża?
Twarz jej skupiona - to Heloiza.
Pewnie ciekawe ma dla nas wieści.
Więc posłuchajmy jej opowieści:

Heloiza: (trzyma w ręku kukłę mniszki i smoka)

W dalekiej Szwabii pobożna mniszka
Spotkała w lesie raz Bazyliszka.
A że już wiele w życiu widziała,
To się go wcale, wcale nie bała.
Potwór kły szczerzy, groźnie spoziera,
A ona dalej jagódki zbiera.
A kiedy dosyć natręta miała,
To tak na niego dziwnie spojrzała,
Że padł bez ducha biedny Bazyli
W jednej sekundzie, no w jednej chwili
Ta historyja morału żąda:
Nie ten jest groźny, kto źle wygląda.

Narrator:

Z dworu Artura do nas przybyła –
Piękna Ginewra. Tak zagaiła:

Ginewra: (w ręku kukła księżniczki zamkniętej w wieży i rycerza)

W słodkiej Burgundii, w wysokiej wieży,
Pod którą krąży wielu rycerzy,
Tkwi uwięziona piękna dziewica,
Która urodą wszystkich zachwyca.
Siedzi tam pewnie już lata całe,
No bo zmartwienie ma niebywałe:
Nijak nie może się zdecydować,
Który ją rycerz ma wyratować.
Ten jest za chudy, tamten za mały,
A tamten pancerz ma przerdzewiały.
Ciągle grymasi, ciągle przebiera.
Pewnie w tej wieży siedzi do teraz.
Wiedzą rycerze i wy też wiecie,
Wiele księżniczek jest na tym świecie...


Narrator:


Przy końcu stołu widzę Tristana,
Ten opowiadać może do rana.

Tristan: (z kukłą rycerza)

W Polszcze, na Śląsku, gdzieś pod Legnicą
Żył pewien rycerz, szukać ze świcą
Takiego męża,
Co wszystkich gromi, wszystkich zwycięża.
Mówili o nim: rycerz bez zmazy,
Bo mył się często. Brzydkie wyrazy
Mówił o takich co się nie myli,
Bo przecież tacy też kiedyś żyli.
Każdego ranka ruszał na boje:
Z drogi roztocza, bakterii roje –
Krzyczał w zamczysku tubalnym głosem
I wszystko wokół lał domestosem.
Skropił swą żonę, niewinne dziatki,
Chłopów, poddanych, ich nędzne chatki.
Ale się wreszcie przebrała miara.
W łeb go kopnęła kobyła stara,
Kiedy się do niej zakradł w oborze,
Żeby szkapinę wykąpać w chlorze.
Tak się zakończył żywot rycerza.
A opowiastka do tego zmierza,
Z czym się z pewnością będziecie zgadzać,
Że nawet w dobrym, źle jest przesadzać.


Narrator:

Tak przed wiekami, gdy słońce gaśnie,
Plotą się różne historie, baśnie.
Chcę wam tu takie pytanie zadać?
Czy ktoś potrafi tak opowiadać?
Czy ktoś by dzisiaj tak słuchać umiał?
Jest tu kto taki?
To ten zrozumiał
Proste przesłanie,
Co w sztuce się skryło:
Że średniowiecze też niezłe było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz